13 stycznia 2024

Duven, 20 lat, Ukraina, ona/jej

PL:
Urodziłam się w małym miasteczku w Ukrainie o nazwie Zhovti Vody. Jest to jedno z najbardziej radioaktywnych miast w Ukrainie. Kiedy byłam dzieckiem, razem z moim przyjacielem zwiedzaliśmy radioaktywne miejsca, schodziliśmy z respiratorami i dozymetrami do uranowych dołów, wchodziliśmy do zakazanych stref.
 

To z pewnością miało na mnie wpływ, w tamtym momencie zwalczyłam swoje lęki, nawet jeśli było to naprawdę niebezpieczne. W przyszłości, myślę, że z tego powodu stałam się bardziej ryzykowna w swoich wyborach, nawet w decyzji o przeprowadzce do Polski, to wymaga dużo odwagi.
 

Kiedy wybuchła wojna, mieszkałam już w Kijowie od około dwóch miesięcy. Strasznie było obudzić się przy wybuchach. Zrozumieliśmy, że nie bez powodu spakowaliśmy walizki w nocy i wyjechaliśmy do Buczy. Czułam, że w tym mieście nie jest bezpiecznie i namówiłam koleżankę do wyjazdu, co było słuszną decyzją, ponieważ wkrótce doszło tam do masowych morderstw. Szukaliśmy jakiejkolwiek możliwości wyjazdu. Zdecydowałam się wyjechać do Polski, ponieważ mieszkała tam moja najlepsza przyjaciółka. Kierowało mną poczucie, że muszę przeżyć.
 

Podróż do Polski zajęła nam 3 dni. Ze Lwowa przeszliśmy ponad 20 kilometrów ze wszystkimi naszymi walizkami, aby dostać się do granicy. Było zimno i było mnóstwo ludzi, wszyscy pchali się i próbowali przejść granicę. Byłam tak zmęczona, że krzyczałam nawet na strażnika granicznego, który miał karabin maszynowy.
 

Początkowo mieszkałam w kilku miastach na Śląsku, ale wkrótce przeniosłam się do Warszawy. Nigdy wcześniej nie byłam w Warszawie i nawet nie wiedziałam nic o tym mieście, ale bardzo mnie tam ciągnęło. Kiedy przyjechałam, spotkała mnie przyjaciółka na dworcu, czułam się, jakbym spała. Mam sny, że przyjeżdżam do mojego miasta na Ukrainie i nie mogę wrócić do Warszawy, to dla mnie bardzo przerażające, ponieważ Warszawa jest moim nowym domem, boję się go stracić.
 

Kiedy zobaczyłam PKIN - zaczęłam skakać ze szczęścia, było dużo emocji. Przyglądałam się każdemu szczegółowi, w tym momencie wszystko wydawało się bardzo obce. W bardzo krótkim czasie miasto mnie objęło, zaakceptowało i pokochało tak bardzo, że poczułam się tu w Polsce jak w domu.
 

Bardzo szybko znalazłam nowych znajomych, wszyscy byli bardzo przyjaźni i chętni do pomocy. W ciągu dwóch lat, które tu spędziłam, ani razu nie usłyszałam od Polaków złego słowa w moim kierunku. 

Polak, z którym pracowaliśmy razem, pomógł mi nauczyć się polskiego i często ze mną rozmawiał. Taka komunikacja dała mi duży skok w nauce polskiego. Poza tym takie banalne rozmowy pomagały mi wyjść ze stresu. Czułam od niego wsparcie, zrozumienie i akceptację mojej trudnej sytuacji życiowej.
 

Od tego czasu bardzo się zmieniłam, przynajmniej co pół roku odradzam się jak feniks. Trzymam się idei, że każdego dnia budzę się inna, ze zmianami. Teraz skupiam się na byciu uczciwą wobec siebie. Moim największym odkryciem w tym roku jest to, że okazuje się, że świat nie dzieli się na czarny i biały, świat jest szary. To kwestia tego, jak postrzegasz świat i na czym bardziej się koncentrujesz. Można spojrzeć na daną sytuację z różnych perspektyw. W tym roku uświadomiłam sobie również, że każda osoba, którą spotykasz, zmaga się z trudnościami, o których nic nie wiesz. Teraz zdaję sobie sprawę, że warto starać się być życzliwym dla każdego, nie zawsze wiesz, co dzieje się w życiu innej osoby.
 

Nie miałam problemów z integracją z lokalną społecznością. Częściej spotykałam się z dyskryminacją między Ukraińcami. Kocham mój kraj i nasz naród, ale coraz częściej mam wrażenie, że ktoś próbuje nas podzielić. Jest wiele wewnętrznych konfliktów, na przykład między rosyjskojęzycznymi i ukraińskojęzycznymi Ukraińcami. Nie powinniśmy zapominać, że wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy ten sam cel. Boli mnie, gdy uchodźcy nie są wdzięczni za wielkie wsparcie, jakie otrzymaliśmy od całego świata. Mogę otwarcie powiedzieć, że z powodu tej dyskryminacji nie chcę wracać do Ukrainy. 
 

Ciężko jest mi codziennie czytać wiadomości o moim kraju, w którym toczy się wojna, chcę cieszyć się życiem i budzić się z uśmiechem, a nie cierpieć. Ubieranie się pięknie i jasno jest dla mnie samoleczeniem, w ten sposób czuję się lepiej. Moda jest jak moja ręka lub noga, bez niej nie jestem sobą. 
 

Zaczynam realizować swoje marzenie o stworzeniu własnej marki i tworzeniu designerskich ubrań. Zaczęłam stawiać pierwsze kroki w tym kierunku. Moim credo jest otwarcie się na świat i poznanie prawdziwej siebie. Kilka toreb jest już uszytych i każda z nich różni się od siebie. Poprzez różne style poznajesz siebie i znajdujesz to, kim naprawdę jesteś.
 

W tej chwili projektuję ubrania dla mojego wyglądu na Milan Fashion Week, moje marzenie z dzieciństwa. Kiedy miałam 4 lata, podnosiłam stare magazyny o modzie i podziwiałam eleganckie kurtki, torby i inne akcesoria, od tamtej pory nic się nie zmieniło. Gdyby 15-letnia ja zobaczyła to, co mam teraz na sobie, podziwiałaby moją odwagę i energię. 
 

Wcześniej, w małym mieście, w którym się urodziłam, bałam się nosić to, co chciałam. Moi koledzy z klasy próbowali mnie zastraszyć, mówiąc, że to rzeczy z szafy mojej babci, ale podobało mi się to i szłam dalej. Próbowałam zmienić stereotypy tamtego społeczeństwa o ludziach, którzy mieszkają w małym miasteczku. 
 

Teraz jestem w Warszawie i nie mam już tego problemu. Jestem bardzo wdzięczna za to, jak potoczyło się moje życie i czuję, że tak miało być. Polska jest miejscem, w którym dorastałam psychicznie i emocjonalnie, gdzie zostałam zaakceptowana i gdzie w końcu zaczęłam poznawać siebie. Odpowiadając na pytanie, gdzie jest mój dom, mój dom jest we mnie, gdziekolwiek jestem.
 

Trzeba być odważnym, otwartym i podejmować ryzyko. To właśnie pomogło i pomaga mi w integracji z lokalną społecznością. Nie ma potrzeby się bać, strach jest tylko w twojej głowie, idź i poznawaj ludzi, to otworzy przed tobą wiele możliwości. Wszyscy jesteśmy różni, nie jesteśmy źli ani dobrzy, trzeba to szanować i akceptować. Pokochaj siebie, wszyscy jesteśmy wyjątkowi. 
 

Do zdjęć wybrałam "Ministerstwo kawy", kiedyś tam pracowałam. Znalazłam to miejsce zupełnie przypadkiem, byłam tam na randce. Bardzo spodobała mi się atmosfera tego miejsca, jego lokalizacja i ludzie, którzy tam przychodzili. Kiedy dostałam tam pracę i poznałam zespół pracowników, byli bardzo gościnni i przyjaźni. Z jedną dziewczyną z naszego zespołu mieszkamy teraz razem. Wsparcie, które tam otrzymałam, uświadomiło mi, że nie tylko ja stoję za sukcesem w moim życiu, ale także wszyscy ludzie, którzy byli ze mną w trudnych chwilach mojego życia.
 

EN:Duven, 20 years old, Ukraine, she/her
 

I was born in a small town in Ukraine called Zhovti Vody. It is one of the most radioactive towns in Ukraine. When I was a child, my friend and I explored radioactive places, went with respirators and dosimeters down into uranium pits, climbed into forbidden zones.
 

It certainly influenced me, at that moment I fought my fears, even if it was really dangerous. In the future, I think because of this I became more risky in my choices, even in my decision to move to Poland, it takes a lot of courage.
 

By the time the war started, I had already been living in Kiev for like two months. It was scary to wake up to explosions. We understood that we didn't pack our suitcases at night for no reason and left for Bucha. I felt that it was not safe in that city and I persuaded my friend to leave, which was the right decision, because a little later there were mass murders there. We looked for any option to leave. I decided to go to Poland because my best friend lived there. I was driven by the feeling that I needed to survive.
 

It took us 3 days to get to Poland. From Lviv we walked over 20 kilometres with all our suitcases, just to get to the border. It was cold and there were a lot of people, all pushing and trying to cross the border. I was so tired that I even shouted at the border guard with a machine gun.
 

At first I lived in some towns in Śląskim district, but soon I moved to Warsaw. I had never been to Warsaw before and didn't even know anything about the city, but I was really drawn there. When I arrived, I was met by a friend at the railway station, it felt like I was asleep. I have dreams that I come to my city in Ukraine and I can't go back to Warsaw, it's very scary for me, because Warsaw is my new home, I'm afraid of losing it.
 

When I saw PKIN - I started jumping with happiness, there were a lot of emotions. I looked at every detail, at that moment everything seemed very foreign. In a very short time the city embraced me, accepted me and loved me so much that I felt this feeling of home here in Poland.

I found new acquaintances very quickly, everyone was very friendly and willing to help. In the two years that I have been here, I have never once heard a bad word in my direction from Poles. 
 

The Polish guy we worked together with, he helped me to learn Polish and often spoke to me. Such communication gave me a big leap in learning Polish. Besides, such banal conversations helped me to get out of stress. I felt support, understanding and acceptance of my difficult life situation from him.
 

Since then I have changed a lot, at least every six months I am reborn like a phoenix. I stick to the idea that every day I wake up I am different, with changes. Right now I'm focused on being honest with myself. My biggest realisation this year is that it turns out the world is not divided into black and white, the world is grey. It's a question of how you perceive the world and what you are more focused on. You can look at a situation differently from different perspectives. Also a big realisation for me during this year was that every person you meet has a struggle that you know nothing about. Now I realise that you should try to be kind to everyone, you don't always know what is going on in another person's life.
 

I had no problems when integrating into the local community. More often I met with discrimination between Ukrainians. I love my country and our people, but I increasingly have a feeling that someone is trying to divide us. There are a lot of internal conflicts, such as between Russian-speaking and Ukrainian-speaking Ukrainians. We should not forget that we are all human beings and we have the same goal. It hurts me when refugees are not grateful for the great support we have received from the whole world. I can say openly, because of this discrimination between each other I don't want to go back to Ukraine.
 

It's hard for me to read every day the news about my country where there is a war, I want to enjoy my life and wake up with a smile, not to suffer. Dressing beautifully and brightly for me is self-medication, that way I feel better. Fashion is like my arm or leg, without it it's not me.
 

I am starting to realise my dream of creating my own brand and creating designer clothes. Started to make the first steps in this direction. My credo is to open myself to the world and know my real self. Several bags are already sewn and each one is different from the other. Through different styles you get to know yourself and find who you really are.
 

At the moment I am designing clothes for my looks for Milan Fashion Week, a childhood dream of mine. When I was 4 years old I used to pick up old fashion magazines and admire the elegant jackets, bags and other accessories, nothing has changed since then. If a 15 year old me saw what I'm wearing now, I would adore what courage and spirit I have.
 

Before, in the small town I was born in, I was scared to wear what I wanted. My classmates tried to bully me by saying it was stuff from my grandmother's wardrobe, but I liked it and kept going. I tried to change the stereotypes of that society of people who live in a small town.
  

Now I am in Warsaw and I don't have this problem anymore. I am very grateful for the way my life has turned out and I feel that it was meant to be. Poland is the place where I grew up mentally and emotionally, where I was accepted and where I finally started to know myself. To answer the question where my home is, my home is inside me wherever I am.
 

You have to be brave, open-minded and take risks. This is what has helped and is helping me when integrating into the local community. There is no need to be afraid, fear is only in your head, go and meet people, it will open up a lot of opportunities for you. We are all different, we are not bad or good, you have to respect and accept that. Love yourself we are all unique. 
 

For the photos I chose "Ministerstwo kawy", I used to work there. I found this place absolutely by chance, I was there on a date. I really liked the atmosphere of the place, its location and the people who came there. When I got a job there and got to know the team of workers, they were very welcoming and friendly. One girl from our team we are now living together. The support I received there makes me realise that it is not only me who is behind the success in my life, but also all the people who were with me during the hard times in my life.

  1. pl
  2. en

Konto bankowe: 27 1750 0012 0000 0000 4084 3698 / wpłat prosimy dokonywać z dopiskiem “darowizna na cele statutowe”

 

Strona internetowa powstała dzięki dofinansowaniu z dotacji Program Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.

email: kuchniakonfliktu@gmail.com

KRS 0000635116

NIP 1132917279

REGON 365350266

Fundacja Konflikt

Statut Fundacji, skład organów zarządzających organizacją, sprawozdanie finansowe i sprawozdanie z działalności

Polityki dot. m.in. przeciwdziałania dyskryminacji, mobbingowi i przemocy seksualnej.